01.01.2013 | Alfa Romeo Brera 2.2 - piękny okaz.
|
Długo trzeba było na nią czekać. Od pokazu pierwszego prototypu do debiutu seryjnego modelu minęły aż cztery lata. Ale warto być cierpliwym...
220 km - tyle pokazuje dzienny i główny licznik testowej Alfy Romeo. Wewnątrz pachnie nowością. Marka, która już przed Masterati czy Lamborghini
stała się synonimem sportowego samochodu madę in Italy. Po długiej przerwie i nieobecności w segmencie samochodów Gran Turismo pojawiło się długo oczekiwane coupe, następca TV.
Włosi wiedzą, co to piękno.Nieważne czego się dotkną, wszystko musi być ładne i eleganckie. Liczy się prezencja. Buty, garnitury, ekspres do kawy, nawet hostessy na salonach samochodowych przy włoskich marach są zawsze najładniejsze. W świecie motoryzacji Alfa to symbol piękna. W ostatnim czasie niejednokrotnie mogliśmy się o tym przekonać, a Włosi nie spoczęli i laurach.
Mistrz Giorgetto Giugiaro, odpowiedzialny za stylizację znowu pokazał klasę. Samochód na żywo robi zdecydowanie większe wrażenie niż na zdjęciach. Wyrazisty, dynamiczny przód, linia klasycznego coupe i tył, o który nikt nie powie, że podobny do samochodu innej marki, sprawiają, że nawet przeciwnicy włoskich samochodów mówią o niej z podziwem. I choć czarne nadwozie to nieszczęście dla fotografów, jednak tym razem wybór lakieru okazał się właściwy. Coupe Alfy wygląda w tym kolorze po prostu pięknie. Podczas naszego testu nie było przechodnia, który by się za tym samochodem nie obejrzał.
Powiedzmy to jasno - wnętrze Brery raczej nie jest przewidziane dla bardzo rosłych osób. I będzie tu nieco ciasno. Przedni słupek jest mocno pochylony, nogi giną w długim, wąskim tunelu. Wszystko tak, jak powinno być w sportowym samochodzie. No, prawie wszystko. Zastrzeżenia można mieć do typowej dla Alfy, trochę zbyt wysokiej pozycji za kierownicą. Szkoda, bo to w końcu sportowy samochód. Co jeszcze? Tylne siedzenia dobrze wyglądały chyba tylko na stole kreślarskim projektanta. Brerę trudno nawet nazwać coupe 2 + 2. Jeśli kierowca będzie miał powyżej 185 cm wzrostu i odsunie swój fotel i tak nikt się już za nim nie zmieści. Jednak w klasycznym coupe trudno to zaliczyć do wad. Tak samo jak np. wysoką linię załadunkową otworu -bagażnika. Nie o to w tych samochodach chodzi. Gdyby ktoś chciał krytykować Brere za jej niewielką użyteczność, informujemy: bagażnik ma 300 litrów pojemności, a po złożeniu tylnych foteli zmieści nawet 610 litrów. Jak na coupe, wynik zdecydowanie przyzwoity.
Za to na pewno pochwalić trzeba jakość wykończenia. Wewnątrz użyto prawdziwego aluminium, świetnych tworzyw i miękkiej skóry. Właśnie - czerwona skóra, pomieszana z jasnobeżowymi wstawkami sprawia, że wnętrze wygląda jeszcze atrakcyjniej. W tej sytuacji nie może przeszkadzać to, że tablica przyrządów została do tego coupe "żywcem" przeniesiona ze zdecydowanie bardziej statecznego modelu "159". Jest przecież ładnie, ciekawie i od razu wiemy, że siedzimy w Alfie.
Do pierwszego testu mieliśmy wersję z benzynowym 2.2 litrowym silnikiem. Obok tej Jednostki oferowany jest również rasowy silnik V6, a wkrótce ma do nich dołączyć 2,4-litrowy turbodiesel o mocy 200 KM.
Jednak nawet ten najmniejszy i najsłabszy w gamie silnik nieźle sobie radzi, wręcz w zupełności wystarcza, 185 KM przy mocach jednostek napędowych dzisiejszych aut sportowych może nie robi wrażenia, jednak Alfa na pewno nie rozczarowuje swoimi osiągami. Przyspieszenie do 100 km/h trwa 8,6 s., ale kierowcy subiektywnie wydaje się, że mniej.
Silnik bez protestu, gładko i sprawnie napędza ważące niespełna półtorej tony coupe. Powinien być jednak spełniony jeden warunek -kierowca musi zdecydowanie naciskać pedał gazu. Wykonana niemal w całości ze stopów aluminium jednostka napędowa osiąga swoją maksymalną moc dopiero przy 6500 obr./min, a maksymalny moment obrotowy przy 2000 obr./min mniej. I brzmi przy tym tak rasowo, jak chyba żaden inny czterocylindrowy silnik. Można się tylko domyślać, jak wiele czasu poświęcili w uzyskaniu właśnie takiego dźwięku specjaliści od akustyki. Kierowca zasłuchany w odgłosy dochodzące spod maski łatwo może zapomnieć o tym, że, zależnie od stylu jazdy ze zbiornika po 100 km ubywa od 10 do nawet 18 litrów benzyny.
Brera prowadzi się bardzo przewidywalnie. Czysto chodzi w każdy zakręt bardzo trudno ją sprowokować do poślizgu. W szybko pokonywanych łukach jej karoseria nieco przechyla się a boki, jednak precyzyjny układ kierowniczy pozwala także wtedy czerpać z jazdy dużą przyjemność. Na pewno nie jest to samochód wyścigowy, którym chciałoby się wyjechać na tor wyścigowy, a raczej rasowe GT, o niezły komforcie jazdy i sportowym charakterze. Nazwa Brera pochodzi mediolańskiej dzielnicy artystów oraz pałacu mieszczącego słynną galerie sztuki. Nie bez powodu właśnie tak nazwano ten samochód, bo to przede wszystkim piękne auto
Takie, na które opłacało się czekać - nawet cztery lata.
Na podstawie tekstu: Martina Śliwy (Motor 10/2006).
Poniżej kilka zdjęć, tapet na pulpit samochodu Alfa Romeo Brera.
|