25.03.2009 | Honda Civic (1991-1995).
|
Początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przyniósł debiut piątej generacji Hondy Civic. Pierwsza pojawiła
się na drogach niecałe dwadzieścia lat wcześniej. Modele zmieniały się zatem dość częściej - zazwyczaj co cztery
lata. Nie znaczy to jednak, że producent miał jakiekolwiek problemy ze sprzedażą tego auta. Przeciwnie - pierwszy
milion chętnych na Civica znalazł się już w ciągu czterech lat produkcji do roku 1976. Do czasu zakończenia
wytwarzania prezentowanej, piątej generacji auta, na drogi zjechało aż 10 milionów aut. Obcowanie z
egzemplarzem pozwala zrozumieć, w czym tkwi tajemnica sukcesu tego modelu.
Civic piątej generacji ciągle może się podobać. Miękkie, zaokrąglone, nieco delikatne linie to na tle zazwyczaj ociężałych, dzisiejszych aut miła odmiana. Samochody te są zresztą określane przydomkiem "łezka".
Spośród czterech dostępnych odmian nadwozia na naszym rynku praktycznie spotykane są dwie - hatchback i sedan. Pierwszy z nich, poza brakiem pary drzwi, ma mniejszy o pięć centymetrów rozstaw osi. Ciekawie rozwiązano sposób otwierania pokrywy bagażnika - do góry unosi się tylko szybę, dolną połówkę się odchyla. Dzięki temu łatwiej można włożyć do bagażnika drobne przedmioty. Inna sprawa, że duże ładunki... po prostu się nie zmieszczą. Przy pojemności bagażnika 190 l trzydrzwiowy Civic może konkurować co najwyżej z Seicento. Model ten można zatem polecić osobom poszukującym namiastki samochodu sportowego.
Jako auto rodzinne lepiej sprawdzi się zatem sedan, trochę łatwiej będzie także znaleźć zadbany egzemplarz. Większy rozstaw osi pozwolił wygospodarować więcej miejsca na tylnej kanapie, kufer ma już rozsądną objętość 380 l, także dostęp do wnętrza jest wygodniejszy. Nie oszukujmy się jednak w tym segmencie są bardziej przestronne auta.
Wiele odsprzedawanych Civików przeszło rozmaite próby tuningu "ozdabiają" je nieseryjne felgi czy spoilery. Niestety zazwyczaj są to próby ukrycia wypadkowej przeszłości. Zwłaszcza mocniejsze wersje silnikowe odmiany trzydrzwiowej rzadko ustrzegły się przygód.
Nadwozie jest dość dobrze zabezpieczone przed korozją, oczywiście pod warunkiem właściwego przeprowadzenia ewentualnych napraw blacharskich. W bezwypadkowych samochodach najbardziej narażonym na jej działanie miejscem wydają się tylne błotniki.
Wnętrze jest podobne jak w wielu innych japońskich samochodach z tamtego okresu. Szare, twarde plastiki, suwaki do sterowania wentylacją, ustalony od lat system dźwigienek przy kierownicy - nikt tutaj nie silił się na innowacje. Dobra jest za to jakość montażu, nic nie powinno skrzypieć.
Nawet bardziej trwałe od nadwozia wydają się podzespoły mechaniczne. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że osiągnięto to pomimo stosunkowo dużego stopnia skomplikowania konstrukcji. Wystarczy rzut oka na gamę silników. Wszystkie mają szesnatozaworowe głowice, wiele z nich - różne wersje systemu zmiany faz rozrządu VTEC. 100 KM z litra - proszę bardzo, ponad 7000 obr./min - nie ma przeszkód. Takimi parametrami mogła się co prawda pochwalić topową wersja Civica (nosząca oznaczenie VTi), ale i te "zwykłe" należą do najbardziej wysilonych w swoim przedziale pojemności. To wszystko nie zostało okupione podwyższoną awaryjnością. Przy zachowaniu choćby odrobiny zdrowego rozsądku w eksploatacji, a także przestrzeganiu terminów przeglądów czy powstrzymywaniu się od wykorzystywania pełni osiągów przy nierozgrzanym silniku, usterki praktycznie się nie zdarzają. Nawet zużycie oleju pozostaje niezauważalne.
Bardzo skomplikowane jest również zawieszenie. Dwa wahacze poprzeczne i stabilizator z przodu, dwa wahacze poprzeczne plus jeden podłużny i drążek reakcyjny z tyłu - ruchomych elementów jest zatem nieprzeciętnie dużo. A co za tym idzie, wszelkich połączeń z udziałem elementów metal owo-gumowych. Trudno jednak narzekać na trwałość układu, nawet na naszych drogach pierwsze luzy (co wiąże się z koniecznością wymiany tulei) pojawiają się zazwyczaj dopiero po około 100 000 km.
Skomplikowanie konstrukcji zawieszenia wychodzi na dobre w prowadzeniu i Civica. Samochód zachowuje się bardzo przewidywalnie, a komfort resorowania jest stosunkowo duży. Trzeba tylko uważać na niewielki prześwit. Civikiem lepiej nie wjeżdżać zbyt odważnie na krawężniki.
Wadami Hondy są stosunkowo wysokie ceny części zamiennych i niemały koszt serwisu auta. Skomplikowana budowa auta wymaga specjalistycznej obsługi, niewiele można naprawić pod domem. Koszty eksploatacji nie są jednak wysokie - w końcu zbyt często Civica naprawiać nie trzeba.
Na podstawie tekstu: Bartosza Zienkiewicza (Motor 10/2005).
Poniżej kilka zdjęć, tapet na pulpit samochodu Honda Civic V.
|